Niektórzy twierdzą, że nie ma chorób nieuleczalnych, są tylko nieudolni lekarze.
Być może znalazłoby się kilka nieuleczalnych chorób, ale z pewnością nie jest to ani astma, ani alergia, ani AZS.
Tak, wiem co na ten temat mówią lekarze, ale wiem również, że kiedy ja tak bardzo lekarzom wierzyłam, chorowałam bardzo ciężko a moje życie kręciło się wokół leków.
Pewnego dnia gdy mym oczom ukazał się fałsz medyczny postanowiłam coś z tym zrobić.
Nie wiedziałam co zrobię ani jaki będzie tego efekt.
W tamtym czasie już zmieniłam sposób odżywiania, jadłam orzechy i inne „zdrowe” produkty, ale efektu nie było żadnego….
Wszystko zdawało się potwierdzać tezę lekarzy, że astma, alergia i AZS są nieuleczalne.
W tamtym czasie byłam już tak chora, że nie byłam w stanie wejść na półpiętro w klatce schodowej, ani podejść pod małą górkę.
Pani doktor alergolog, która obiecała mi, że mnie wyleczy doprowadziła mnie do jeszcze większej ruiny zdrowotnej.
NIE MIAŁAM NIC DO STRACENIA
Nie miałam nic do stracenia, ale byłam tak ciężko chora, że nie wierzyłam, że cokolwiek może mi pomóc…
Przecież już jadłam zdrowo i efektów żadnych nie było.
No może łatwiej mi się wstawało i miałam lepszy nastrój, ale nic poza tym.
Po jednej z wizyt u „pani alergolog” byłam tak sfrustrowana i zrozpaczona, że postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę.
Na przestrzeni moich rocznych wizyt w alergologicznej przychodni przyszpitalnej w Szczecin-Zdrojach pani doktor C., która zapewniała mnie początkowo, że mnie wyleczy, doprowadziła mnie do tak skrajnej ruiny zdrowotnej, że nie byłam w stanie wejść na półpiętro klatki schodowej z powodu duszności.
Pani doktor C. w swoich metodach leczniczych zaordynowała mi trzy szczepionki odczulające aby dotrzymać danego słowa. (Nazwy tych preparatów zamieszczę wkrótce, tekst będzie stopniowo uzupełniany po otrzymaniu kopii karty medycznej).
Musisz wiedzieć drogi czytelniku, że w tamtym czasie mój stan zdrowia był skrajnie zły a ja byłam pod każdym kątem najtrudniejszym przypadkiem medycznym. Najtrudniejszym, bo tak skrajnie zatrutym chemią medyczną, choć w tamtym czasie nie miałam o tym pojęcia.
Mój stan zdrowia był tak zły, a ilość alergii wziewnych, pokarmowych i krzyżowych tak duża, że doktor B. alergolog ze Stargardu „leczący” mnie wcześniej, zabronił mi się kiedykolwiek odczulać! Dla pani doktor C. ze Szczecina, te słowa byłyby niczym. Na jednej z wizyt stwierdziła, że gdybym była odczulona, już dawno mój stan zdrowia byłby unormowany….
W tamtym czasie ślepo ufałam lekarzom, nie miałam pojęcia co znajduje się w składzie szczepionek ani o ich destrukcyjnym działaniu. Zgodziłam się więc na odczulanie i spodziewałam się najlepszego.
W tamtym czasie jedynym moim dochodem była renta socjalna, dlatego każdy nadprogramowy wydatek musiał być dobrze przemyślany. Nie pamiętam dokładnie ile te szczepionki kosztowały, ale pamiętam stres i moje myśli w aptece: „bajońskie sumy, za co ja teraz rachunki zapłacę?”.
Ufając lekarce, wykupiłam szczepionki wierząc w ich skuteczność.
Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie gdy te szczepionki prawie mnie zabiły a ja chodząc od lekarza do lekarza słyszałam, że „te szczepionki ABSOLUTNIE NIE MAJĄ NIC WSPÓLNEGO z moimi objawami chorobowymi” a ja jestem hipochondryczką i NATYCHMIAST powinnam udać się do psychiatry, od którego mam dostarczyć zaświadczenie na kolejnej wizycie… Gdybym wtedy posiadała tą wiedzę co dziś, zgłosiłabym lekarkę do prokuratury. Lekarze muszą zacząć odpowiadać za krzywdę wyrządzaną ludziom!
Po szczepionkach odczulających mój stan zdrowia stopniowo się pogarszał, zaczęło się od pogłębiającej się mgły umysłowej, do której doszła ociężałość, senność i brak sił. Po kilku dawkach szczepionek mój mózg zaczął dosłownie obumierać. Ból był nie do opisania. Spałam 20 godzin na dobę a gdy się budziłam nie byłam w stanie dojść o własnych siłach do toalety. Pamiętam tylko rozdzierający ból głowy, zawroty, ogarniającą mgłę umysłową i tak skrajny brak sił, że byłam przekonana, że jeśli przyjmę jeszcze jedną dawkę szczepionki to umrę.
Na każdej wizycie u alergologa zgłaszałam wszystkie objawy uboczne z którymi się borykałam, ale było to ignorowane.
Na zlecenie lekarza rodzinnego i kilku innych specjalistów wykonałam mnóstwo badań, które z medycznego punktu widzenia niczego nie wykazały. Kosztowało mnie to mnóstwo czasu, nerwów i pieniędzy na paliwo i dojazdy. Pomimo, że umierałam dla lekarzy byłam zdrowa. Zastanów się drogi czytelniku ile są warte badania medyczne i czy w ogóle można im ufać. Ocenę pozostawiam tobie ponieważ ja swoje zdanie już mam.
Będąc ignorowana przez panią doktor C. ze Szczecina zaczęłam szukać pomocy na forach oraz u producenta owych preparatów. Nie zdziwi cię fakt, że nie tylko od ludzi nie dostałam wsparcia, ale również firma farmaceutyczna produkująca szczepionkę zignorowała mnie pisząc, że tylko lekarz może zgłosić NOP – Niepożądany Odczyn Poszczepienny (w tamtym czasie nawet nie miałam pojęcia co to oznacza).
DOKTOR C. ODMAWIA ZGŁOSZENIA NOP
Na jednej z ostatnich wizyt u pani doktor C. jasno określiłam skutki uboczne zastosowanych szczepień, przedstawiłam również informację od ich producenta nakazującego zgłaszanie takich incydentów lekarzom. Pani doktor C. odmówiła zgłoszenia NOP pomimo ruiny zdrowotnej do jakiej mnie to doprowadziło. Zrezygnowałam więc z odczulania, co nie spotkało się z jej aprobatą. Pani doktor natarczywością i „siłą argumentów strachu” próbowała mnie wręcz zmusić do kontynuacji (nie zważając na mój stan zdrowia), jednak nie poddałam się ponieważ wiedziałam, że to właśnie szczepionki doprowadziły moje zdrowie do ruiny. Od tamtej pory Pani doktor stała się dla mnie nie tylko nieuprzejma, ale w odwecie zaczęła przepisywać mi drogie leki bez refundacji wiedząc o mojej trudnej sytuacji materialnej.
Gdybym tylko była mądrzejsza w tamtym czasie, zgłosiłabym ją do OIL i prokuratury.
Na ostatniej wizycie przepisała mi leki o łącznej, zawrotnej kwocie ponad 600 zł! (mam gdzieś zarchiwizowany paragon, jak tylko go znajdę, załączę). Na tamten czas to było więcej niż moja renta. Pracowałam już wtedy w miejscu, które zaczęło mi otwierać oczy na przestępczy proceder medyczny i oszustwa, którymi są karmieni ludzie nie mający pojęcia, że człowiek aby wrócić do zdrowia nie potrzebuje ani lekarza ani koncernu farmaceutycznego lecz powrotu do natury i konstytucyjnego sposobu odżywiania z naciskiem na „odżywianie”, które jest zupełnie czymś innym niż pasza leżąca na półkach supermarketów.
WTEDY PRZEJĘŁAM KONTROLĘ
Będąc w skrajnej rozpaczy, załamaniu i rozstroju nerwowym siedziałam na środku pokoju mojego syna z głową pochyloną nad paragonem opiewającym na ok 600 zł. Dookoła mnie leżały leki, które za te pieniądze kupiłam w aptece. Płakałam a łzy kapały na pudełka z lekami i paragon. Targały mną skrajne emocje. Miałam w sobie mnóstwo złości i żalu do lekarki-oszustki z jednoczesnym poczuciem bycia ofiarą. Ofiarą choroby, której nie da się wyleczyć, ofiarą lekarki C. pracującej w przychodni przyszpitalnej w Szczecin-Zdrojach, ofiarą nieudolnego systemu zdrowotnego i wreszcie ofiarą samego Boga, który zsyła na mnie same cierpienia. Miałam ochotę się zabić i zakończyć tą gehennę. Jak długo bowiem można cierpieć i tułać się po świecie?
Siedząc pochylona nad lekami i paragonem, płacząc, szlochając czułam się nikim, czułam się jak nic nie warty śmieć, który przyszedł na świat tylko po to aby inni się nad nim znęcali, aby zadawali mu ból, aby na niego pluli, aby się z niego śmiali. Czułam, że Bóg zrobił sobie żart sprowadzając mnie na ten świat.
Nigdy nie czułam się kochana, nigdy nie otrzymałam pomocnej dłoni, nigdy nie czułam stabilizacji, nigdy nie czułam się chciana, nigdy nie miałam domu, do którego mogłam wrócić, w którym czekałoby na mnie choć jedno dobre słowo… Nigdy, nigdy, nigdy…
Jak śmiecia traktowała mnie najpierw rodzina a później lekarze, ludzie w pracy i inni. Byłam śmieciem pokrzywdzonym przez los, Bóg się ode mnie odwrócił i zostawił na pastwę szatanowi przejawiającemu się w psychopatach, którzy z niewiadomych powodów mnie otaczali.
Nigdy wcześniej nie czułam się tak bezradna. Astma, alergia, depresja, ciągły ból w wyniku zapalenia szpiku i kości, ciągłe przeziębienia, infekcje, choroby. Niewiele było dni gdy nie brałam antybiotyków czy leków przeciwbólowych.
Nie widziałam dla siebie przyszłości, nie chciałam tak żyć. Nie chciałam już w ogóle żyć. Miałam dość.
Kiedy ja, załamana wyłam i szlochałam w pokoju tuż obok siedział mój syn i bawił się zabawkami. Patrzyłam na niego, na leki, paragon i balkon z którego miałam ochotę wyskoczyć, zatrzymał mnie wyłącznie brak pewnej śmierci po skoku z 5 piętra.
Pytania kłębiły się w mojej głowie: „Czy tak ma wyglądać moje życie?”, „Byłam kiedyś zdrowa, jak mogłam rozchorować sie nieuleczalnie?”, „Dlaczego kiedyś byłam zdrowa a teraz jestem chora?”, „Dlaczego leki mi nie pomagają?”, „Dlaczego od antybiotyków choruję coraz bardziej?”, „Dlaczego inni są zdrowi a ja nie?”… „Dlaczego, dlaczego, dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam?, Dlaczego Bóg jest tak okrutny?”… Chciałam wrzeszczeć z bezradności.
Patrząc na bawiące się dziecko ostatecznie uczepiłam się jednej myśli! „Byłam zdrowa i będę zdrowa! Jeśli istnieje sposób na wyleczenie moich chorób to ja go znajdę. Udowodnię zwyrodniałej, pozbawionej uczuć i empatii lekarce, że się myli!”.
Tamten moment… Właśnie tamta chwila była tą kroplą, która przepełniła czarę goryczy zwyrodnialstwa lekarzy, którzy doprowadzili mnie do tak skrajnej destrukcji zdrowotnej.
To była ta chwila, która zmusiła mnie na otworzenie oczu i dostrzeżenie PRAWDY o lekarzach i systemie medycznym.
To był ten moment w którym postanowiłam przejąć odpowiedzialność za swoje życie i zdrowie.
Ten moment sprawił, że dziś jestem terapeutką medycyny naturalnej, cieszącą się z pomocy innym.
Ten moment sprawił, że coś we mnie pękło.
Każdy z was potrzebuje takiego momentu. Nie ma znaczenia jaka to choroba ani o jakiej sytuacji mowa. Cierpienie przychodzi po to abyście dostrzegli, że coś jest nie tak jak powinno i należy poszukać innych rozwiązań. Rozwiązania zawsze są, ale musisz się na nie otworzyć.
Jeśli ślepo ufasz lekarzom, nigdy nie będziesz zdrowy. Twoje ciało nie potrzebuje chemii w tabletkach lecz przywrócenia integralności w sposób komplementarny z zastosowaniem wielu metod medycyny naturalnej czym system medyczny oficjalnie gardzi, wyśmiewa i bezpodstawnie dyskredytuje.
ROZPOCZĘŁA SIĘ MOJA DROGA DO ZDROWIA
Życie mnie złamało. Poziom cierpienia sięgnął zenitu. Rozpoczęłam swoje nowe życie. Życie kobiety dążącej do normalności, do osiągnięcia stanu w którym nie będę musiała przyjmować leków.
Wewnątrz miałam pewność, że istniej coś co mi pomoże, jednak wewnątrz siebie chodziło mi raczej o „magiczną tabletkę” a nie o coś wymagającego ode mnie wielu poważnych zmian w życiu.
W miarę zdobywania wiedzy w zakresie funkcjonowania ludzkiego organizmu zrozumiałam, że „magiczna pigułka” nie istnieje.
Przez kilka tygodni skrupulatnie zbierałam informacje, stopniowo wprowadzałam różne zmiany, kompletowałam zapiski i dokumenty aż w końcu ułożyłam całą terapię, która początkowo opierała się o ziołolecznictwo oraz odpowiednie żywienie – choć słowo żywienie jest tu użyte dość górnolotnie, ponieważ nie chodziło tylko o samo jedzenie.
Nie wiedziałam jaki będzie efekt moich działań. Nie wierzyłam w powodzenie tego przedsięwzięcia.
W tamtym czasie już zmieniłam sposób odżywiania, jadłam orzechy i inne „zdrowe” produkty, ale efektu nie było prawie żadnego….
Wszystko zdawało się potwierdzać tezę lekarzy, że astma, alergia i AZS są nieuleczalne.
W tamtym czasie byłam już tak chora, że nie byłam w stanie wejść na półpiętro w klatce schodowej, ani podejść pod małą górkę.
Pani doktor alergolog, która obiecała mi zdrowie, doprowadziła je do jeszcze większej ruiny. Na przestrzeni lat stosowałam wiele terapii medycznych oraz leków chemicznych zalecanych przez wykształconych ludzi z tytułami, jak wobec tego ja, prosta kobieta ze wsi, bez wykształcenia medycznego, kierująca się jedynie intuicją miałam dokonać czynu tak wielkiego jak wyleczenie choroby nieuleczalnej? Lekarze nie dali rady mi pomóc a komplementarne zmiany miały to zrobić? „Przecież to nie możliwe” – wciąż myślałam nie wierząc w swoje możliwości, jednak ufając Bogu.
Wyłącznie dlatego, że byłam przyparta do muru, zrobiłam to czego nie zrobiłam nigdy wcześniej – zaryzykowałam. Wiedziałam, że gorzej być nie mogło, dlatego pełną piersią weszłam w proces terapeutyczny, który bardzo szybko zaskoczył mnie efektami.
Już po ok 14 dniach duszności ustąpiły! Byłam w szoku! Mogłam normalnie mówić, jeść, chodzić a nawet wejść po schodach. To było wspaniałe uczucie. Głowa mi się rozjaśniła. Zaczęłam regularnie chodzić do toalety, zaczęły wracać do mnie siły, energia i zdrowie. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam poczucia szczęścia i dumy z siebie. Udało mi się wyjść z nieuleczalnej choroby i to ja sama siebie wyleczyłam.
Tak zaczęła się moja trwająca już ponad 10 lat przygoda z ziołolecznictwem. Wszystkie minione lata to czas dążenia do doskonałości, ale przede wszystkim oczyszczenia organizmu z polekowych toksyn, którymi zostałam zatruta oraz odzyskanie energii życiowej, której lekarze mnie pozbawili faszerując chemią farmaceutyczną.
LEKI WEWNĄTRZ ORGANIZMU
Na przestrzeni lat i doświadczeń z moim ciałem zrozumiałam, że ulotki leków wprowadzają nas w błąd sugerując, że leki są wydalane całkowicie z ustroju po kilku godzinach. Prawda jest taka, że w czasie odtruwania wielowymiarowego (trwającego ponad 2 lata) mój mocz miał zapach antybiotyków a nawet anestetyków, które otrzymałam kilka lat wcześniej w szpitalu. Trwało to wiele dni a ja czułam się zatruta tymi substancjami.
Odtruwanie wielowymiarowe jest procesem stymulującym organizm do oczyszczenia się z konkretnych toksyn – proces odtruwania jest zależny od wywiadu i wcześniej przyjmowanych leków. Ja odtruwałam zarówno szczepienia, zwłaszcza WZW-B, którego trzy powtórki przed operacją doprowadziły ostatecznie mój system odpornościowy do zapaści. Po tych szczepieniach już nie schodziłam z antybiotyków.
Kolejno szczepienia, anestetyki, antybiotyki i inne substancje chemiczne. Proces jest długi, ale skuteczny. Czas jest zależny od ilości przyjętej w czasie życia chemii. Nie ma możliwości pozbycia się toksyn z wnętrza ciała w inny sposób.
Na podstawie własnych doświadczeń uważam, że chemia, która trafia do organizmu częściowo w nim pozostaje a nie ulegając wydaleniu kumuluje się. Bytując w cele doprowadza je do dalszej destrukcji, chorób, niepełnosprawności i przedwczesnego starzenia się.
Mój proces odtruwania trwa od 2, 5 roku. Obserwuję zadowalający postęp w funkcjonowaniu cała, przebiegu procesów regeneracyjnych, odzyskaniu integracji z własnym jam jest.
TO KARA BOSKA CZY SZANSA W PRZEBRANIU?
Zawsze gdy doświadczamy trudnych sytuacji życiowych określamy to jako karę za grzechy. Zostaliśmy nauczeni życia z poziomu ofiary. Ty jesteś ofiarą a jeśli nie ma osób fizycznych, które są sprawcami twoich problemów to najpewniej bóg karze cię za grzechy. Ten bóg jest bardzo niedobry skoro sprowadza na ciebie tak straszne nieszczęścia a niekiedy śmierć. Co musiałeś zrobić, że twój bóg cię unicestwia?
Sytuacja zmienia się diametralnie gdy zrozumiemy, że za wszystko co nas spotyka zapracowaliśmy sami. Sami jesteśmy sobie winni. Nawet jeśli to lekarze doprowadzili nas do ruiny zdrowotnej, to należy zrozumieć, że to my na to pozwoliliśmy. Każdy z nas zgodził się na destrukcję zdrowotną dobrowolnie.
Tak jak nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania tak nieznajomość potrzeb swojego ciała nie zwalnia z solidnego dbania o nie. Nie znasz swojej konstytucji to nie nasz realnych potrzeb własnego ciała. Jeśli nie znasz potrzeb ciała, nie jesteś w stanie o nie zadbać, dlatego chorujesz.
Zamiast zdobywać wiedzę o sobie i własnych potrzebach wolisz oddawać życie i zdrowie w ręce lekarzy, niech cię więc nie dziwią rezultaty.
Moja droga do zdrowia, doskonałości i młodości trwa od ponad 10 lat i nie skłamię mówiąc, że dziś wyglądam i czuję się lepiej niż 15 czy 20 lat temu. To jest realny sukces i wiedza, którą dzielę się z tymi, którzy przychodzą do mnie po pomoc.
Tak jak moje doświadczenia zmusiły mnie do zwrócenia uwagi w zupełnie inną stronę i poszukania zdrowia tam gdzie nigdy wcześniej nie dotarłam tak i twoje doświadczenia, nawet te skrajne zmuszają cię do odnalezienia innej drogi. Jeśli jedne drzwi się zamykają, zawsze otwierają się inne. Zawsze masz kilka wyjść z sytuacji niestety to twoje nastawienie zasłania ci oczy.
Niech ten post będzie dla ciebie inspiracją a jeśli potrzebujesz pomocy w powrocie do zdrowia umów się na konsultację aby dobierać odpowiedni program powrotu do zdrowia.
NIGDY SIĘ NIE PODDAŁAM
Zioła i suplementy to zdecydowanie za mało aby odzyskać zdrowie. Nikt nie wie o tym tak dobrze jak ja.
Chcąc wyleczyć się z astmy, alergii, depresji oraz zapalenia szpiku i kości próbowałam różnych ziół, suplementów a nawet zmian w sposobie odżywiania. Wszystko na próżno. Nic nie przyniosło rzeczywistych efektów.
Moja determinacja sprawiła, że nigdy nie poddałam się w poszukiwaniach holistycznej terapii, która postawi mnie na nogi.
Po wielu miesiącach poszukiwań zrozumiałam, że jeśli chcę być zdrowa, muszę sama ułożyć „Plan powrotu do zdrowia”. Zrobiłam to. Zebrałam wszystko co wiem do jednego dokumentu, ułożyłam szczegółową Fitoterapię dla samej siebie. Zastosowałam się do własnych zaleceń i po 6 tygodniach byłam zdrowa. Najwspanialsze jest to, że nigdy wcześniej nie czułam się lepiej.
Opracowałam fundamentalne zasady przywracania zdrowia u ludzi.
Swoją Fitoterapią zaczęłam stosować u ludzi chorych na astmę, alergię, AZS (jak ja kiedyś) i bardzo szybko okazywało się, że każda z tych osób zdrowieje – podobnie do mnie.
Mając umysł niedowiarka, poszłam o krok dalej i zaczęłam stosować Fitoterapię u ludzi chorych na nowotwory – początkowo niezłośliwe i ku mojemu zdziwieniu okazywało się, że nim człowiek doczekał terminu operacji – niebyło już co operować.
Jedyne o czym myślałam to to, że przecież to nie możliwe…
Postanowiłam sprawdzić jak na moją Fitoterapię zareaguje ktoś chory na nowotwór złośliwy i w tym właśnie momencie dowiedziałam się, że w przypadku takich nowotworów moje zalecenia muszą być rozłożone w bardzo długim okresie a dawki ziół należy stosownie zmniejszyć aby uniknąć zalania organizmu jadem nowotworowym.
Po rocznej terapii chory wrócił do zdrowia .
Od tego momentu ani razu nie zwątpiłam w to, co dzięki mojej chorobie udało mi się odkryć.
Od tego momentu zgłębiam wiedzę w zakresie oddziaływania na organizm ludzki poszczególnych zaleceń Fitoterapii.
Moje Fitoterapie sprawdzają się w niemal każdej chorobie przewlekłej – poza nowotworami, depresje i inne dolegliwości opisanie na stronie Planu Premium, wymagają długiego procesu odtruwania i pracy na poziomie umysłu, jednak każdy dzień terapii to o jeden krok bliżej do wyzdrowienia. Lepiej robić krok do przodu każdego dnia niż cofając się pogłębiać w chorobie.
To czego doświadczyłam zarówno w czasie trwania licznych chorób i dolegliwości, jak i w czasie zdrowienia mojego organizmu oraz organizmów innych ludzi udowodniło mi, że nie ma chorób nieuleczalnych – trzeba tylko znaleźć sposób.
Bardzo długo pracowałam nad udoskonaleniem pierwotnej wersji mojej autorskiej Fitoterapii.
Pomogłam wielu osobom odzyskać zdrowie .
Dziś dzielę się z Państwem efektami mojej ponad 10 letniej pracy w dwóch niezwykłych programach przywracających zdrowie czyli w Planie Zdrowotnej Transformacji oraz Filozofii Jednej Wizyty.
Uproszczonym programem powrotu o zdrowia jest Wizyta Rozszerzona.
Dla osób potrzebujących odtrucia z toksyn i szczepień stworzyłam specjalny program Odtruwania Organizmu.
Aby pomagać w powrocie do zdrowia ludziom na całym świecie większość wizyt prowadzę on-line.
Jesteś w najlepszym miejscu aby odzyskać zdrowie – zapraszam do kontaktu.
NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ
Nie poddawaj się, masz prawo do wyboru sposobu leczenia, o którym twój lekarz z całą pewnością zapomniał ci powiedzieć. Jeśli lekarz mówi, że nic nie może dla ciebie zrobić, to oznacza tylko tyle, że on i jego koledzy nie posiadają wiedzy w danym zakresie a nie, że jesteś skazany na śmierć czy życie z “nieuleczalną” chorobą. Pisze to osoba, niegdyś nieuleczalnie chora, dziś zdrowa dzięki temu, że przestała ufać lekarzom i wzięła odpowiedzialność za swoje życie i zdrowie. Ty też możesz. Przestań walić głową w mur, znajdź inne rozwiązania.
Dziękuję pięknie za uwagę. Będzie świetnie jeśli udostępnisz ten post. Miej za to wspaniały dzień!
Pozdrawiam serdecznie
Marta Banasiak
Zielarz Polska
NAJNOWSZE WPISY
TWÓJ PEWNY POWRÓT DO ZDROWIA
Zielarz Polska poleca holistyczne i komplementarne Fitoterapie przywracające zdrowie jak:
1. Plan Zdrowotnej Transformacji – gdy stoisz na krawędzi życia i śmierci – szybka i skuteczna pomoc komplementarna charakteryzująca się niemal natychmiastowymi efektami zdrowienia dzięki odbudowie struktur wewnętrznych, organów i tkanek organizmu.
2. Plan Premium – gdy zmagasz się z poważnymi problemami zdrowotnymi i potrzebujesz regeneracji.
3. Filozofia Jednej Wizyty – holistyczny program dla chorób przewlekłych łączący ze sobą ziołolecznictwo, tradycyjną medycynę chińską, homeopatię, izopatię oraz medycynę ortomolekularną.
4. Wizyta Rozszerzona – uproszczony, holistyczny program dla chorób przewlekłych.
DBAJ O SWÓJ UKŁAD ODPORNOŚCIOWY
Jedyna droga do zdrowia to dbanie o układ odpornościowy. Dowiedz się więcej o potrzebach układu odpornościowego z poradnikiem „Przeziębienia, infekcje, nowotwory„.
Poradnik zawiera tak ważne informacje, że powinien znaleźć się na honorowym miejscu każdego polskiego domu.
JESTEŚ KOBIETĄ?
Jeśli jesteś kobietą, koniecznie przeczytaj Blog Post dla kobiet: „Kobieto! Dlaczegoś taka chora?” – po prostu musisz poznać to oszustwo jeśli chcesz być zdrowa.
TWÓJ WKŁAD W EDUKACJĘ INNYCH
Podziel się swoją historią w komentarzach poniżej. Nie zapomnij udostępnić tego posta w swoich mediach społecznościowych, aby zwiększać świadomość ludzi. Twoje wsparcie pomaga nam edukować i informować innych! Miej za to wspaniały dzień!
Pozdrawiam serdecznie
Marta Banasiak
Zielarz Polska
Pani Marto, jest mi bardzo przykro, że Pani przez to przeszła, jestem jednak wdzięczna za pomoc Adasiowi. Dzięki Pani przestał chorować a astma i alergia poszły już w zapomnienie. Dziękujemy, jest Pani dla nas najbardziej efektywną naturopatką. Polecam Panią zanajomym.